Po kilku latach przerwy Żegluga Wiślana wróciła na europejskie szlaki wodne, żeby promować hausboting w Polsce i odkrywać nowe trasy. Dzięki wsparciu firmy VETUS - producenta osprzętu do jachtów, w tym m.in.
silnika, w który wyposażona jest nasza jednostka, odbyliśmy niesamowitą podróż po Dunaju. Start w Komarnie na granicy słowacko - węgierskiej. Po drodze m.in. majestatyczny Budapeszt, stolica Serbii Belgrad i słynne Żelazne Wrota, czyli górski przełom Dunaju. Następnie rumuńsko - bułgarski odcinek graniczny i ujście do Morza Czarnego na granicy z Ukrainą w Sulinie. Powrót Dunajem w górę rzeki do Serbii, gdzie weszliśmy na rzekę Tiszę, którą przez Węgry dotarliśmy do Tokaju. Stamtąd Bodrogiem dopłynęliśmy na Słowację, gdzie zakończyła się nasza podróż..
Po trzech miesiącach żeglugi kończymy niesamowitą rzeczną przygodę. Za nami 1766km w dół Dunaju z Komarna do Morza Czarnego w Sulinie i 1215km w górę Dunaju, 729 km gore Tiszy od ujscia w okolicach Titel do granicy z Ukrainą w Szatmartseke (minus 210 km przewózki na przyczepie) i 176 km w dol Tiszy oraz 66 km w górę Bodrogu od Tokaju do poczatku biegu na Słowacji, czyli razem 3743 km.
Po drodze wiele ciekawostek i przyjemności oraz wyzwań- pływanie w krótkie zimowe dni, w gęstej mgle, pod silny wiatr i wysokie fale. Zamarznięte sluzy na Tiszy i przewózka jachtu na przyczepie.
Podsumowując, plan udało się zrealizować, z małym dodatkiem - rejs w górę Tiszy do miejsca, od ktorego Tisza jest uznawana za żeglowną, czyli Vasarosnameny, ale na prawdę mało kto się tam zapuszcza. My zrobiliśmy jeszcze więcej. Popłynęliśmy kolejne kilkadziesiąt kilometrów nieżeglowną, dziką Tiszą, az do granicy z Ukrainą w Szatmarcseke. Dalej juz plynac nie wolno. Zresztą rzeka i tak za kilkanascie km opuszcza granice i w calosci plynie po stronie ukraińskiej. Tak jak w Polsce - na Sanie, Wisłoku, czy Wieprzu i tu byliśmy zdobywcami rzeki, a każdy spotkany Węgier mówił, że to niemożliwe i że nigdy nie widział tak dużej jednostki w tych okolicach...
Musieliśmy zrezygnowac z rzek powyżej kilometra zerowego Bodrogu, bo są one objęte ochroną i nie mogą tam pływać jednostki motorowe. Zresztą i tak są klasyfikowane jako niezeglowne, więc pewnie przepłynięcie byłoby trudne lub nawet niemożliwe.
Nasza Vistula Cruiser 30 jak zawsze sprawdziła się znakomicie, przepływając prawie 3750 km i 550 motogodzin beż żadnych usterek i awarii. Bezkonkurencyjny i bezawaryjny silnik Vetus zapewnił nam moc z góry i pod gore, co było szczególnie ważne podczas plyniecia pod wartki prąd Dunaju.
Bardzo dziękuję wszystkim za pomoc i wsparcie w organizacji ekspedycji. Są to - ze Słowacji - Jozef i Juraj, z Węgier- Albert, Balint i Laci, z Serbii - Jordan, z Rumunii - Alin, Michaił i Giorgio, z Bułgarii Yasen. Serdecznie dziękuję ekipie z Ustrobnej za znakomite przygotowanie jachtu, a Vetusowi za wsparcie i wspaniały silnik, który nas napędzał. Dziękuję wszystkim pozostałym i Wam drodzy obserwatorzy i komentatorzy. Do zobaczenia na wodzie!